Na początku była kategoria QUAD a następnie freestyle( na żywo to wygląda jeszcze lepiej :) )a potem my.Gdy nadeszła nasza kategoria miałam ogromny stres. Ćwiczyłam z Kentucky'm jako rozgrzewka i super się spisywał, bo biegał nawet przy swoim koledze, czyli borderze !!! Tylko gorzej było z oddawaniem dysku do ręki. Słyszę, że nas wołają i idę na boisko.
I tu nastał problem....
Kentucky się nie wysikał i zaczął czuć zapachy. Stoję przed linią i każę Kentucky'emu usiąść i patrzy się na mnie ( byłam przekonana, że jest na mnie skupiony ). Mówię obejdź, aussik obchodzi i uciekł do zapachu , żeby posikać :/ Druga wersja to dziewczynka chodziła z psem niedaleko nas i Kentucky się rozproszył (widoczne zdjęciu następnym) DO KITU !!!
Jesteśmy znowu przed linią startu i słyszę, że zostało nam 30 sekund O.o (myślałam, że cas się nie liczy gdy pies ucieknie, ale jednak się myliłam :/) rzucam frisbee, Kentucky biegnie i złapał w locie <3 Tylko szkoda, że rzuciłam do końca I strefy :/ ( a bez psa umiem prawie dorzucić do III strefy :/ ) Aussik z powrotem do mnie nie wrócił (dziękuję Ewa i Ola, że próbowaliście namówić mojego psiaka żeby pobiegł do mnie <3 ), bo wywąchał zapach akurat tam gdzie wcześnie suczka zrobiła niespodziankę :/ - MASAKRA ! I tak zdobyliśmy tylko 1 punkt ;]
Oj, oj, oj myślałam, że nam pójdzie o wiele lepiej, bo na rozgrzewce Kentucky super się spisywał a tu jednak klapa :c
Nadal mnie to denerwuje i gnębi, ponieważ zastanawiam się czy mogłam coś zrobić, żeby tak nie wyszło :/ Teraz już wiem co muszę jeszcze ćwiczyć. Na pewno przed każdym wejście na boisko muszę iść z Kentucky'm żeby wszystko sobie dokładnie obwąchał i zaznaczył. Drugą rzeczą są rzuty. Bez psa tak jak pisałam wcześniej potrafię nawet do rzucić do III strefy a jak psu rzucam to koniec I strefy, więc będę więcej ćwiczyć rzuty z psem. Trzecią rzeczą są zapachy i rozproszenia. Muszę więcej z Kentucky'm ćwiczyć w rozproszeniach.
Chciałabym bardzo jechać na Pro Toss&Fetch do Wrocławia, ale nie jestem pewna czy Kentucky zrobi to samo co w Opolu a jednak na DCDC jest duża publiczność.
Mój tata mówił, że miał rację i Kentucky do tego się nie nadaje :'( Mówił, że gdybym z nim ćwiczyła gdy był młodszy to wtedy by się nadawał :/ I uznał, że po co mam jechać do Wrocławia jak nam tu nie wyszło.
Ja myślę, że Kentucky nadaje się tylko muszę więcej z nim ćwiczyć i przy rozproszeniach oraz bardziej go na sobie skupiać. W sumie nie wiem co już mam robić, jechać czy nie, czy w ogóle Kentucky się nadaje. Mam już mętlik w głowie :/
Jeśli chodzi o te zawody w Opolu jestem pół na pół dumna z aussika :) W sumie mogło być lepiej, ale teraz wiem nad czym ćwiczyć :)
P.S Ogólnie chciałam Wam podziękować za 5605 wyświetleń i za komentarze - dają motywację do tworzenia kolejnych postów :)
Pozdrawiamy: D&K :-)
Nie załamuj się to 1 raz :) Wystarczy ćwiczyć w rozproszeniach . Zabieraj go w miejsca gdzie dużo osób wychodzi z psami i skupiaj jego uwagę ;) Dacie rade, praktyka czyni mistrza :)
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty :D. Wiecie nad czym trzeba popracować i to najważniejsze, teraz trzeba brać się do pracy, żeby kolejne zawody poszły lepiej. Na początku najlepiej stawiać sobie mniejsze cele i stopniowo dążyć do coraz większych, to bardzo pomaga iść do przodu i nie przejmować się tym, że np. nie zajęło się od razu I miejsca ;).
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze że pojechałaś. Teraz zabieraj się do roboty. I oczywiście że się nadaje tylko pewnie sporo pracy przed Wami!:) U nas chociaż frisbee rzadko rzucamy,problem byłby taki sam-motywacja.. Nie poddawaj się :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Kentucky do frisbee się nadaje ! :)
OdpowiedzUsuńTylko trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć bo trening czyni mistrza :)
Więc życzę Wam powodzenia :)
Następne zawody na 100% będą lepsze :) Ćwicz a na pewno będzie dużo lepiej :) Trzymamy kciuki! :D
OdpowiedzUsuńJak mój Niko... jak sami ćwiczymy to pies do rany przyłóż a wystarczy, że jakiś pies mu przypadnie do gustu albo trawka zapachnie i koniec, możesz sobie Nikusiować do usranej śmierci - nie słyszy. No coż życzę nam cierpliwości i postępów :D
OdpowiedzUsuńGratulujemy uczestnictwa :)) Kolejny raz pewnie będzie już lepiej ;)
Tak zawsze jest.:) Będzie coraz lepiej.:)
OdpowiedzUsuńTo był pierwszy raz nie martw się :D. Do DCDC macie jeszcze trochę czasu, więc możecie spokojnie poćwiczyć i wystartować, teraz już będzie z górki ;).
OdpowiedzUsuńByłam tam i widziałam Was na żywo :-) Sądzę, że byliście bardzo dobrzy jak na 1 raz! A ten pięknie złapany dysk w locie.. <3 Widziałaś może mnie ? :D
OdpowiedzUsuńA byłaś z psem czy bez? :P i gdzie dokładnie siedziałaś? to może mi się coś przypomni, bo tak to chyba was nie widziałam :/ :(
UsuńZ czarnym sznaucerem :) Ja akurat stałam :)
UsuńNa swoim przypadku nauczyłam się, że wiek nie ma znaczenia- Tajga polubiła frisbee w wieku 5 LAT! Trzeba myśleć pozytywnie :D Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńWiesz zawsze trzeba od czegoś zacząć, a dopiero później widać efekty wiecie z czym macie do czynienia jak podejść do psa żeby zrobił to co chcemy. Ja moją suczkę odkrywam na nowo każdego dnia :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Hania&Fiona
http://jaimojaspanielka.blogspot.com/
Świetnie, ze jednak wystartowaliście w tych zawodach. Teraz wiecie nad czym macie popracować, więcej treningów w rozproszeniach (nie martw się, mamy ten sam problem). Nie przejmuj się wynikiem, w końcu to pierwsze zawody ;). Duże znaczenie mógł mieć twój stres - Kenducky nie chciał pracować ze zdenerwowaną tobą i wolał rozładować napięcie wąchaniem. Trzeba starać się zachować spokój, chociaż to trudne, ale trema udziela się psu, bo podświadomie nakładamy na niego presję.
OdpowiedzUsuńTwój tata nie ma racji. Znam wiele przykładów psów które radzą sobie świetnie we frisbee, mimo że późno zaczęły treningi.
Co do startu we Wrocławiu to ci nie doradzę. Zawody są niedługo więc możecie nie zdążyć naprawić waszego problemu, ale z drugiej strony każdy start to nowe doświadczenie, mniejszy stres i lepsze skupienie w rozpraszających miejscach. Musisz podjąć decyzję sama. W każdym razie życzę powodzenia :).
z mojego punktu widzenia to coś wspaniałego że wystartowaliście,bo to już jest coś ! nie zawsze jest kolorowo,ale przecież mogło być gorzej,czyż nie ? oczywiście,mogło i być lepiej,ale jak pisałam przed chwilą również mogło być gorzej.jest jak jest,ale jeżeli będzie trenować więcej to sama zapewne doskonale wiesz że trening czyni mistrza.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Ola i Baddy !
Nasze pierwsze zawody rally-o wyglądały podobnie. Rozgrzewka super, a potem... nic tylko zapachy i podskiwanie. Ale nie martwię się i ty też się nie martw!
OdpowiedzUsuńMyślę, że te zawody świetnie Was zmotywują i przygotują mentalnie do DCDC we Wrocławiu. My planujemy nasz debiut właśnie we Wrocławiu i jestem pewna, że scenariusz będzie wyglądać podobnie ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak. Cokolwiek by się działo, cokolwiek mówi rodzina/znajomi.. PRÓBUJ. RYZYKUJ. Jedź do Wrocławia, a obiecuję że znajdę Was przed startem i będę kibicować z Dinem z całych sił ! Gratuluje odwagi ! My do pierwszy zawodów się "przygotowujemy" (głównie psychicznie xd) i w końcu jedziemy. W lipcu, jak nie wyjdzie to przepracujemy i jedziemy na kolejne :)) Mój kiedy zaczęłam cos robić miał 7 lat. Dacie radę, wierzę w Was :DD
OdpowiedzUsuńTo Wasze życie Dominika i nikt go za Was nie przeżyje.
OdpowiedzUsuńTo, czy w czymś się spełniacie, czy nie zależy tylko od Ciebie - Nie od Twoich rodziców, nie od gapiów, a właśnie od Ciebie.
Głowa do góry - nie rezygnuj z zawodów, bo najlepszą metodą na ogarniecie psa jest startowanie, wiem z autopsji! ;)
Nie poddawaj się.
Pzdr.,
Zuza i Atom
atomiszczak.blogspot.com
Oj tam na jednych zawodach nie wyszło...może mieliście gorszy dzień? Najlepiej to nie patrzeć wstecz i myśleć tylko o tym jak poprawić to co nie wychodziło. Na pewno nie możesz rezygnować z trenowania frisbee, bo potem możesz tego bardzo żałować :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy http://terrier-live.blogspot.com/
Fajnie, że jednak się zdecydowałaś na start :) Myślę, że nie powinnaś rezygnować z frisbee (i kto to mówi...) bo masz zarąbistego psa. Musicie tylko trenować - aussieki są drugą najczęściej wybieraną do sportów rasą, więc nie ma, że się nie nadaje - i warunki psychiczne, i fizyczne ma super. Nie daruję Wam, jeśli się poddacie. Wierzę, że Wam się uda i wystartujecie na DCDC ;)
OdpowiedzUsuńA co co oznaczania terenu - kastracja zdecydowanie by pomogła. Ja niestety nie mogę wykastrować Mora (dzięki, tato ;/), ale gdybym miała taką możliwość zrobiłabym to bez gadania. Najgorsze są rozproszenia ;/ Co prawda nie mamy problemu z suczkami z cieczką Morowi amory nie głowie ;)) ale z oznaczanie owszem. Zanim porzucałam temu rudzielcowi dekielki na DG musiałam 3 razy chodzić z nim na łąkę, żeby wysuszyć pęcherz ;D
Pozdrawiamy ! :D
Pierwsze koty za płoty. :)) Następne zawody na pewno będą lepsze. :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia. ;)
Ale fajnie zazdroszczę też bym chciała pojechać na zawody
OdpowiedzUsuń