Strona Główna

poniedziałek, 29 lutego 2016

Ferie, ferie i po feriach

 Wczoraj zakończyły nam się ferie. Zdecydowanie za szybko minęły, ale spędziliśmy je bardzo fajnie choć nie udało nam się wszystkiego zrealizować ze względu na pogodę, praktycznie cały czas padało...

  W pierwszym tygodniu staraliśmy się dużo spacerować, ale pogoda diametralnie się zmieniła, cały czas padało ani wyjść tylko siedzieliśmy w domu i ćwiczyliśmy troszkę nad mięśniami, Kentucky trochę przybrał na wadze. Niestety nie udało nam się z nikim spotkać a także było zero frisbowania i agilitek. 
Najciekawszy był drugi tydzień ferii aż pakowałam się tydzień a w sumie największy miałam problem z pakowaniem rzeczy Kentucky'ego.
W drugi tydzień ferii zawitaliśmy w Niemczech a głównie w miejscowości Bedburg. Wyjechaliśmy wieczorem w sobotę i jechaliśmy 12 godzin, ale mi nie przeszkadzają tak długie jazdy, bo uwielbiam podróżować samochodem a głównie spać. Dla Kentucky'ego była to troszkę długa podróż i widać było po nim, że już chciałby być na miejscu.
Bedburg to piękna okolica, cicho, spokojnie choć nie ma lasów, ale są parki ( nie szczególnie ładne, ale zawsze lepsze to niż nic) i psy są mile widziane :) Pierwsze dni były ciężkie, bo Kentucky nie lubi dzieci i przez większość czasu szczekał dlatego wylądował w klatce i bardzo ładnie w niej odpoczywał. W Niemczech również pogoda była nie za ciekawa, ale od środy się polepszyło więc mogliśmy wychodzić na krótkie spacery choć nie wiem ile mniej więcej przeszliśmy, bo GPS mi nie działał. 
Odnośnie języka nie potrafię go wcale, jedynie znam po szczególne słówka i na tym koniec dlatego gdy byliśmy na spacerkach to nie ominęło nas o zaczepienie i zapytanie się oczywiście jaka rasa a w zasadzie coś w ten deseń, bo nie rozumiałam co do mnie mówią jedynie cały czas mówili coś collie, więc albo mieli na myśli border albo szkocki. 

Kentucky przez te dni przebywania w klatce był bardzo niewyżytym pieskiem dlatego wszędzie chciał sie bawić szarpakiem albo cały czas chciał frisbee. Wujek ma mały ogródek, ale było troszkę miejsca aby rzucić niskie backhandy i Kentucky był taki zadowolony plus robił szybkie obroty oczywiście nie mógł zapomnieć o darciu japy, stał się straszną gadułą nawet spacerki mu nie wystarczyły, miał w sobie dużo energii. 
W sobotę była najładniejsza pogoda, więc wybraliśmy się na spacer z rodzinką do miasta na zakupy. Wszędzie przy sklepach nie było tabliczki, że nie można wchodzić z psami a że ja nie potrafię mówić po niemiecku, więc czekałam na dworze przed sklepami. Nawet przy rossmanie nie było tabliczki jedynie były w piekarniach. Czekałam przy takiej wnęce gdzie w środku były różne sklepy oczywiście również żadnej informacji nie ma czy można wejść z psem czy nie, ale widzę, że jakaś Pani idzie z ogromnym psem, więc my również weszliśmy. Jak zwykle jakieś osoby podchodziły do nas ponownie i wypytywali się i oczywiście mówiłam, że nie rozumiem. Teraz wiem jak ważne są języki i trzeba wziąć się w końcu za naukę ;) Szczerze te miejsce mnie zauroczyło ba sam kraj mi się podoba! Tam nie trzeba czekać tyle minut aż łaskawie ktoś Cię przepuści na pasach wystarczy, że podejdziesz do przejścia i każdy samochód się zatrzymuje i w dodatku te domki, ahh zabójczy klimat aż nie chciałam wracać tutaj do Polski, ale innego wyboru nie mam w końcu się chodzi do technikum, trzeba ukończyć szkołę a potem studia i może potem w końcu na stale się przeprowadzimy, ale to tylko przyszłe plany ;) 
A jeśli chodzi o sklepy zoologiczne to są duże. Wszędzie są juliusy, pełno rzeczy trixie, ale nie dziwi mnie to, bo to w końcu niemiecka firma a także pełno kongów czy chuckitów. Tam gdzie ja byłam były tylko dwa, myślałam, że będą hurtty czy ruffwear, ale niestety takich asortymentów nie było a wielce szkoda.
 Postanowiłam, że w wakacje ponownie zawitamy do wujka jeśli będzie praca i tam sobie trochę przyrobimy. Będziemy tęsknić za tym miejscem, na prawdę udany wyjazd i przede wszystkim psy są mile widziane :) 
 Nie jestem pewna czy filmik urodzinowy troszkę się opóźni ze względu na pogodę jaka jest, ale z pewnością filmik i tak się pojawi!
 Czy Waszym zdaniem Kentucky się zrobił za poważny na zdjęciach? ;D Bo dla mnie tak, starość nie radość i mam do Was kolejne pytanko czy kupić obrożę taką wild woof czy Warsaw Dog

Pozdrawiamy: D&K :-)

10 komentarzy:

  1. Kurczę, zazdroszczę bardzo wyjazdu do Niemiec! Bardzo ładne państwo, jednak myślę, że z Nuką trudno byłoby się tam przedostać, bo jednak jej wygląd może przerażać Niemców :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Zazdroszczę wyjazdu do Niemiec :D Powiem Ci szczerze, że uczę się już 3 rok j. niemieckiego a nadal nic nie potrafię. Oczywiście znam jakieś słówka ale nie lubię tego języka i szybko zapominam jak się wymawia dane zwroty. Całe szczęście, że angielski jest uniwersalny i można się normalnie dogadać :D Pozdrawiamy z Astorem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na zdjęciach idealnie ukazałaś genialny klimat tam panujący, aż chciałoby się tam przenieść chociaż na chwilę. Język niemiecki dobra rzecz, można podsłuchiwać Niemców na plaży gdy się człowiekowi nudzi-polecam :D. A co do obróżki mi bardziej podobają się warsaw dogi, ale decyzja należy do ciebie :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. W kwestiach językowych - było przestawić się na algielski, z moich doświadczeń wynika, że jednak większość Niemców, szczególnie młodych, bardzo spoko sobie z tym językiem radzi. :) A jeżeli już o językach mowa to (nie odbierze tego złośliwie) przydałoby się chyba zwracać także większą uwagę na ten ojczysty, skoro prowadzi się bloga. ;)
    Zazdroszczę psa spoko podróżującego samochodem - Tytania ma koszmarną chorobę lokomocyjną i nawet krótka jazda autem to prawdziwy koszmar, a Kentucky dzielnie przetrzymał 12 godzin, wow!

    Co do obrożby, oczywiście wszystko zależy od tego czego oczekujesz - wyglądu, wytrzymałości, szybkiego schnięcia? Dla mnie bardzo ważne są praktyczne aspekty użytkowania akcesoriów spacerowych i jestem bardzo zadowolona z kompletu Warsaw Doga. Niedawno zresztą zamieściłam na blogu recenzję zestawu obroża półzaciskowa + smycz od Warsaw Dog .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem doskonale o tym, że robię błędy w pisowni, ale prawda taka, że nigdy nie byłam dobra z polskiego i często robię powtórzenia a najgorszy moment mam gdy piszę późno albo gdy jestem zmęczona, ale jak to mówią człowiek uczy się na swoich błędach ;)Kentucky od małego uwielbia jeździć samochodem, wystarczy otworzyć drzwi i od razu ładuję się do samochodu :P

      Usuń
  5. Widzę że bardzo aktywnie spędzony czas Pozdrawiam 🐶

    OdpowiedzUsuń
  6. widzę, że bardzo udane ferie to super ;) szkoda, że u nas nie ma tako kolorowo. Może jednak wakacje udadzą się w pełni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówisz ferie? Handluj z tym - 2 miesiące już szukam roboty, czyli 2 miesiace FERII! Widzę, ze z Kencia taki podróżnik jak z Majkela!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak fajnie, właśnie byłam ciekawa jak Kentucky zachowywał się podczas wyjazdu. Ja nie miałam jeszcze okazji jechać z psem gdzieś dalej, super że tak sobie poradził :).
    Haha nie wiem czy wygląda poważniej, ale na pewno jak zawsze pięknie :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać, że drugi tydzień ferie spędziliście bardzo fajnie :D Zazdroszczę psa, któremu nie przeszkadzają długie podróże. Ja nigdy nie byłam nigdzie z psem, a tym bardziej za granicą :P

    Pozdrawiam
    with-astra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy