Strona Główna

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

48/62 - kolejna realizacja projektu

Nasze postawione cele.
13/62 małe postępy

Mija już 48 dzień od założenia naszych celów. Ostatnio nie ćwiczyliśmy za wiele ze względu na wysokie temperatury, więc jedynie opcja była taka, żeby cały czas siedzieć w domu a na spacery wychodziliśmy dopiero o 21:00, ale przed upałami  próbowaliśmy realizować nasz projekt ;)
- pływanie - tu jest ogromny postęp. Kentucky już co raz to chętniej sam z siebie wchodzi do wody, ale czeka aż wyrzucę smakołyk i tu zrobił się mały problem. Gdy rzucę mu piłkę do wody chętnie biegnie po nią i wejdzie, ale jej nie weźmie do swojej paszczy tylko czeka aż wyrzucę smakołyk, więc nad tym muszę popracować. Odnośnie samego pływania to jest lepiej, muszę wyrzucić ten smakołyk inaczej się nie ruszy. Co raz to dalej wejdzie po smakołyk i zacznie pływać, ale czasem ma tak, że nie potrafi się przełamać i będzie czekać aż bliżej niego rzucę przekąskę. Jak dla mnie to i tak duży postęp w końcu zaczyna pływać.
- odwołanie się - tu jest czasem lepiej czasem gorzej... Najpierw musi poniuchać, siknąć i wtedy przyjdzie, więc tutaj tylko mogę napisać, ze dalej muszę nad tym pracować. Ostatnio nawet ładnie się odwołuje no, ale to nie jest jeszcze to co od niego oczekuję.
- spacery - maksymalnie chodziliśmy na 5km spacery. Od kiedy zaczęły się upały chodzimy na krótsze.
- skupienie - nad tym rzadko ćwiczymy choć to u nas duży problem sami wiecie z poprzedniego postu co wydarzyło się na zawodach ;) Cóż nad tym raczej długo będziemy pracować.
- spotkania - w lipcu mieliśmy częste wyprawy do nowych znajomych. Poznaliśmy nowego bordera i ich ekipę spacerową gdzie były aż 7 psów w tym amstaffy i owczarek niemiecki i wymienionego wcześniej bordera. Widzę, że Kentucky najbardziej dogaduje się z amstafami, ciesze się, że też dogadał się z owczarkiem niemieckim, bo ostatnio jakoś ich nie toleruje. Po zawodach mieliśmy wybrać się na częstsze spacery z tą grupą, ale z powodu upałów nigdzie się nie ruszaliśmy... W autobusach jest bardziej gorąco i nie wytrzymałabym a tym bardziej Kentucky tak w wysokich temperaturach + 1,5 godziny jazdy w takim skwarze. Na najbliższy czas zamierzamy wybrać się na spacery z kilkoma osobami.
- sztuczki - próbowałam ćwiczyć nad jedną, ale Kentucky jej nie rozumie i się poddałam. Jak na razie nie chce mi się uczyć go sztuczek jedynie utrwalamy stare.
- rolki - co roku zazwyczaj zabieram go na rolki, ale jakoś się nie umiem zabrać, może niebawem uda nam się wybrać. Jedynie jak już przez te wakacje jeździliśmy na przejażdżki rowerowe.
- ćwiczenia nad mięśniami - chodziliśmy na pływanie, więc też ćwiczył. Ćwiczymy chodzenie tyłem po schodach co już lepiej mu wychodzi i frisbee oraz rower jemu w tym pomaga.
- vaulty- no to już ładnie nam wychodzi a w zasadzie ja dalej uczę się wyrzucać w odpowiednim czasie dysk. Ćwiczymy odbicie od pleców tu Kentucky ma problem, więc muszę poprosić siostrę, żeby mi w tym pomogła ;)
- przynoszenie dysku - no przy tym mało pracowaliśmy, ale jednak cieszę się, że prowadzę bloga, bo mogłam wrócić do starszego posta i wiem jak pracować z Kentucky'm. Na zawodach już nie robi tup tup tylko próbuje szybciej biec do mnie, ale znowu problem z wręczeniem mi dysku do ręki :P
Jeśli chodzi o mnie:
- rzuty- przed zawodami byliśmy na treningu frisbee, więc co do rzutów dostałam kolejne rady od moich znajomych i Kentucky na takim treningu ładnie się zachowywał (ćwiczyłam z nim bardzo krótko, ale był tak nakręcony na dysk. Wyrzuciłam za daleko pobiegł po niego a obok biegła bodajże suczka po swój dysk i Kentucky ładnie się odwołał i przybiegł, ahh <3 ). Mogłam na takim treningu poćwiczyć do dartbee a także do tossa, cóż potrafię jak na razie do rzucić do 3 strefy. Rzucałam innymi dyskami, czyli xtra bardzo fajnie mi się nimi rzuca no i na następny dzień miałam zakwasy, więc miałam wycisk, ale zaowocowało. Tak jak pisałam wcześniejszym poście w końcu wyrzuciłam dysk do 3 strefy na zawodach a to jest dla mnie ogromny sukces.
- stanowczość- tu jest nawet lepiej. Nie powtarzam cały czas tej samej komendy, żeby aussik to wykonał tylko mówię raz i czekam cierpliwie aż wykona komendę.
- zdjęcia - cykam czasem jakieś foty. Ostatnio siostra uświadomiła mnie mimo, że nie przykuwa takiej uwagi na zdjęcia, ale to co mi powiedziała wzięłam to nawet za kolejne rady i nad sobą popracuję. Foty próbuję dalej robić heliosem choć od pewnego czasu mam niedosyt chętnie chciałabym porobić foty innym obiektywem, ale niestety na to budżet nie pozwala, więc czas odkładać pieniądze.
-bieganie -  i tu Was zaskoczę. Pod koniec lipca w końcu postanowiłam, że chociaż raz pobiegnę. Zrobiłam aż 2 km (uwierzcie dla mnie to sporo km) z Kentucky'm i to dwa razy. No cieszę się, że w końcu wzięłam się za siebie i nawet bieganie nie jest takie złe xD
Cóż na to wygląda, że do końca wakacji nie uda mi zrealizować całego projektu, ale myślę, żeby napisać nasze cele na przyszły rok. W środę i czwartek wybieramy się w końcu na seminarium. Odnośnie filmiku wakacyjnego to nie wiem czy jednak się pojawi, mało mam materiałów a nie chciałam męczyć Kentucky'ego wte upały, ale wszystko się jeszcze okaże.

Pozdrawiamy: D&K :-)


8 komentarzy:

  1. Z wodą jest trochę zachodu, ale późniejsza radocha - niezastąpiona! U nas odpadają spotkania z owczarkami, Vin był przez takowego zaatakowany i myślę, że nie tyle co Vin, a ja mam do rasy uraz i obawiałabym się takiego spotkania. Jeszcze raz gratuluję dalszych rzutów i trzymam kciuki za kolejne postępy ze skupieniem i przywołaniem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mamy problemy z wodą i pływaniem :) Pozdrawiam i obserwuje pieszpieklarodem.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie przekonanie Milo do pływania to cel chyba na dwa następne sezony - pluskanie nawet nie przychodzi mu do głowy, w najlepszym wypadku zamoczy łapki ;). Mam nadzieje, że napiszesz jakiś post/relację po seminarium :).

    Co do zdjęć: masz bardzo fotogenicznego piesa, a i ujęcia bardzo mi się podobają :)


    Pozdrawiamy!
    http://psiakowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Woda, pływanie, jedna wielka radość tryskająca z pyska. Na widok wody Pyza wskakuje/wpada i nawet nie myśli wyłazić. U nas też upały więc niewiele pracowaliśmy.
    Pozdrawiam
    http://niszczycielsko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fiona kocha wodę, właświe od zawsze. Odtatnio nawet ćwiczyłyśmy samkontrolę, żeby nie laciała do pierwszej lepszej kałuży, bo późniejsze skutki są w naszym przypadku opłakane.

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ważne, że chociaż lekko moczy się w wodzie, myślę że i z czasem będzie jeszcze lepiej :).
    Ja nie mogę uwierzyć, że to już tyle czasu minęło. Jak dobrze, że mam wrzesień na dokończenie planów :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Grunt to dążyć do celu.

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!
    http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulujemy! Zgrany z Was duet!
    Jeszcze raz wieeelkie gratulacje!
    Pozdrawiamy!
    Zapraszamy do nas,
    http://codziennebeagle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy